czwartek, 30 sierpnia 2012

Part 10 - Przywidzenia czy nie ?

*kilka tygodni później*

Siedziałam z chłopakami i Liv w salonie i któryś wieczór z kolei wałkowałyśmy temat porwania a mnie przez Madeleine.Mi osobiście to nie przeszkadzało,jednak Nathan zrezygnował za 3 razem.Ja byłam obecna ,przy każdej ich debacie mimo iż po 10 minutach Tom wyciągał alkohol i zaczynało się picie.Dziś było podobnie jednak Max kontynuował swoje przemyślenia.
-Dlaczego nie oddała Nathanowi gdy ją walnął podczas gdy wcześniej rzuciła mną o ściane
-Max kurwa to samo mówiłeś wczoraj  - powiedziała Liv podczas gdy Max zrobił minę WTF
-Wiecie co kurwa mam dość tych samych wypowiedzi co wieczór może dla odmiany Tom wyrecytuje jedną z tych swoich fraszek
-Wiedziałem,że kiedyś będziecie się o to domagać - Tom uśmiechnął sie szeroko i zaczął recytować :

Winna długo obrzodzić jeszcze Święto Dziecka
Ale zawiniła jej przykrótka kiecka
A więc musi obchodzić dzisiaj Święto Matki
Niestety dzis częste są takie przypadki

Ukłonił się i usiadł na sofie,podczas gdy wszyscy śmiali się.
-Masz coś jeszcze ? - spytał Jay
-Jaka temetyka ?
-Co kolwiek - zaśmiał się Max
Tom znowu wstał , troche się zachwiał i wyrecytował :

Łatwo jest zrobić męskie pranie
lecz przyznam jako praktyk stary:
później jest trudno niesłychanie
skarpetki poukładać w pary!

Różni je miękkość, ściągacz, długość,
odcienie czerni są możliwe,
więc by do jednej dobrać drugą
trzeba być niezłym detektywem

Znowu wszyscy zaczeli się śmiać, tym razem Tom recytował dalej.

Rzuciła mu się na szyję
objęła i facet nie żyje!

Pewna młoda dziewczyna lubiła spacery
i namiętność ta chyba nigdy by nie zgasła
gdyby nie okoliczność w skutki swe brzemienna,
że chodziła, chodziła, chodziła aż… zaszła.

Nikt nie jest całkiem normalny, a zatem…
…ja niewątpliwie też jestem wariatem !

-Koniec ! - ukłonił się
Wszyscy bili brawo i śmiali sie jednocześnie.
-Dobra przyznaj się , coś brał gdy to wymyślałeś ?  - spytał Jay
-Nic , gramy w tą taką gre co się dzieli na grupy i przedstawiciel dostaje jakąś rzecz i ma przedstawić to swojej drużynie bez używania nazwy tej rzeczy ? - zapytał podniecony
-Trochę to zagmatwane wyjaśnienie , ale ok możemy grać - stwierdził Siva
Byłam w drużynie z Jayem i Tomem , a przeciw nam Liv.Max i Siva.Graliśmy jakiś czas i muszę stwierdzić,że to zabawna gra.Szczególnie jak się jest w drużynie z Jayem i Tomem.

*Perspektywa Nathana*
Od kilku dni podczas gdy oni tam na dole po raz 100 przerabiali porwanie ja siedziałem i wspominałem moje życie przed zmianą w wampira czekając na Arie.Madeleine powiedziała,że nie krzywdzi rodziny ale to nie możliwe żebyśmy byli rodziną prawda ? Z trudem sobie przypomniałem dzień ,w którym zostałem przemieniony.Urodziłem się w 1457,a zmienili mnie w 1476.Miałem wtedy 19 lat i moje życie nie wyglądało zbyt kolorowo.Pracowałem jako stajenny,mój ojciec udzielał lekcji jazdy konnej.Pewnego dnia rano dowiedziałem sie,że mam ożenić się z córką młynarza.Nie dość,że ona była starsza o 10 lat,była wdową i była brzydka jak noc listopadowa.Wieczorem tego dnia miały się odbyć oficjalne oświadczyny u nas w domu.Jakąś godzinę przed umówionym spotkaniem chodziłem bez celu koło domu.Było ciemno mimo tego zobaczyłem dwóch facetów idących w moją stronę.Jeden z nich podszedł do mnie i spytał
-Masz może tabakę ?
W tym momencie coś walnęło mnie w głowę i straciłem przytomność.Kiedy się obudziłem byłem przemieniony,a koło mnie siedzieli Max i Tom.Kiedy spytałem czemu to zrobili powiedzieli,że brakuje im towarzystwa.Wtedy do pokoju weszła Aria
Od kilku dni podczas gdy oni tam na dole po raz 100 przerabiali porwanie ja siedziałem i wspominałem moje życie przed zmianą w wampira czekając na Arie.Madeline powiedziała,że nie krzywdzi rodziny ale to nie możliwe żebyśmy byli rodziną prawda ? Z trudem sobie przypomniałem dzień ,w którym zostałem przemieniony.Urodziłem się w 1457,a zmienili mnie w 1476.Miałem wtedy 19 lat i moje życie nie wyglądało zbyt kolorowo.Pracowałem jako stajenny,mój ojciec udzielał lekcji jazdy konnej.Pewnego dnia rano dowiedziałem sie,że mam ożenić się z córką młynarza.Nie dość,że ona była starsza o 10 lat,była wdową i była brzydka jak noc listopadowa.Wieczorem tego dnia miały się odbyć oficjalne oświadczyny u nas w domu.Jakąś godzine przed umówionym spotkaniem chodziłem bez celu koło domu.Było ciemno mimo tego zobaczyłem dwóch facetów idących w moją strone.Jeden z nich podszedł do mnie i spytał
-Masz może tabake ?
W tym momencie coś walneło mnie w głowe i straciłęm przytomność.Kiedy się obudziłem byłem przemieniony,a koło mnie siedzieli Max i Tom.Kiedy spytałem czemu to zrobili powiedzieli,że brakuje im towarzystwa.Wtedy do pokoju weszłą Aria

*Perspektywa Arii*

Gra się skończyła kiedy Siva stwierdził,że chce mu się spać.Zanim poszłam na górę do Nathana weszłam jeszcze na dole do łazienki.Gdyby nie fakt iż chciałam si dowiedzieć np. dlaczego Madeline puściła nas wolno już dawno siedziała bym z Nathanem w jego pokoju.Nikt do końca nie wiedział co on tam robi i nikt o to nie pytał.Ślady tortur nadal były widoczne na moim ciele i chyba nigdy się nie zagoją więc starałam się chodzić w długich spodniach i w bluzach z długim rękawem.Spojrzałam w lustro i zobaczyłam coś jakby robak idzie pod moją skórą w kierunku oka.Zamrugałam i to coś zniknęło więc stwierdziłam,że mi się przywidziało.Idąc do pokoju Nathana czułam,że ów robak nie jest jednak wytworem mojej wyobraźni.
_________________________________
 Mam nadzieje,że rozdział się podoba bo pisałam na szybko xx
Kolejny jak bd dla odmiany 7 komów ^^
Zapraszam do Pauliny - Opowiadanieofankachizespolepart2.blogspot.com

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Part 9 - Tortury

Straciłam przytomność. Obudziłam się w ciemnej piwnicy. Oczy mocno mnie piekły, nadgarstki mi popuchły od kajdan. Były bardzo ciężke. W kącie zauważyłam kogoś . To ona ,Madeleine de Bourbon Duc d'Anyou . Stała z rękami skrzyżowanymi na piersach, uśmiechała się prefidnie.
-wypuść mnie- krzyknełam. Lecz ona nie słuchała , kucneła przedemną głaskając moją twarz
-nie.. kochana, przez ciebie mojego ukochanego nie ma .. miałam wielkie plany, teraz ty zapłacisz ..-rzekła uderzając z całej siły w moją twarz, próbowałam się wyrwać, nie dałam rady.Nie miałam sił na nic, moje ciało opadało. W tym czasie wszedł ktoś. lecz to nie była ona. Był to chłopak, wiek około 19 lat, bez koszulki, w samych spodniach. Fabian
-no hej.. zabawimy się ?- szepną do ucha wyciągając duży bat, który w pewnej chwili zapalił się. Uderzył mnie w twarz z całej siły. Bolało. Zaczą się śmiać
- To jak.. dalej się bawimy ? koleżanko wampirzyco ?-uderzył tym razem w brzuch. Nie mogłam wziąść oddechu, pragnęłam aby zginąć. Nagle poczułam że odpływam, nie jestem pewna co ty było za uczucie. Nagle .. zoabaczyłam wszystko ci się dzieje że mną z innej perspektywy, tak jak patrzeń na mnie z innego ciała. Było to bardzo dziwne, a tam .. leżałam bez ruchu. Boże , czy umarłam ? czy wyszłam z mojego ciała... ? nie wiedziałam.
Czułam że potrafię latać..
Skoro wyszłam z ciała mogłam sprowadzić pomoc.Jednak jakaś część mnie mówiła,że jeśli odlecę za daleko już nigdy nie połączę się ze swoim ciałem.Nie wiedziałam jak stąd daleko do domu.Dobra,mam inny pomysł.Skupiłam się na Nathanie.Spróbuje go do siebie sprowadzić.Nagle usłyszałam głos Fabiana
-Ej, ona chyba nie żyje .. nie wydaje się że oddycha-weszła madeline
-ona tu jest.. wyszła z ciała... hmm .. może poczekamy jak nasza dziewczynka wruci ? w końcu musi .. mała się bawi w chowanego ? moze być ....


*Perspektywa nathana*

Natchodził już ciemny wieczór, wszyscy siedzieliśmy w kuchni przy świecach, nie było prądu.
-Kurde, trzeba jej szukać ! a jak się coś stało ? .. no nie wiem zemdlałą bo przecież jest słaba..albo ktoś ją porwał-krzyczałem chodząc po całym pokoju.
-nic się nie bój.. ona jest sprytna-jękną Max
-idę !
Szedł szybko i nerwowo w stronę parku, był wściekły, miał ochotę wszystkich pozabijać .. nie widział skąd takie uczucie, nie było jej tylko na kilka godzin... a czuł pustkę w środku.. doszedł do ławki usiadł i zaczął płakać .. wampir płacze .. i to na dodatek taki wampir ! nagle ujrzał na ławce naszyjnik, piękny czerwony kamień w środku, rubin. To był ten naszyjnik, który jej wręczył gdy się poznali.. w ten cudowny wieczór na bankiecie, wtedy kiedy poczuł że na kimś mu zależy. Musną go ustami.. przypomniał mu się wieczór w którym ją zmienił... było to fascynującej, pamiętał każdy dzień, gdy o niej myślał, kiedy go odnajdzie... Czuł że coś się stało, coś złego, że go woła, ona o pomoc... tak bardzo pragną jej pomóc lecz nie wiedział jak.
-Nathan...-usłyszałem szept w mojej głowie

-Aria ? Gdzie jesteś ? - rozejrzałem się 
-Madeline mnie porwała...musisz mi pomóc...Nie wiem gdzie jestem , a...ale znajdziesz...mnie...prawda ?
-Czemu tak przerywa ? 
-Mad...wie,że się z tobą...kontaktuje....Pomóż mi....Za niedługo .. będzie po mnie ...Nath...to koniec...Wiedz,że cię...kocham
Cisza.Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.
-Nathan orgarnij się ! Trzeba ją ratować - powiedziałem do siebie i pobiegłem do domu
-Chłopaki Arie porwali ! - krzyknąłem 
-Kurwa coś ty powiedział ?! -  Liv wypluła jakiś napój na Jaya 
-Spokojnie,kto ją porwał ? - spytał Max
-Madeline
-Dokąd ? 
-żebym ja to kurwa wiedział !
-Spokojnie młody...
-Spokojnie ?! Ona umiera Max ! Musimy iść !
-Popieram ! - krzyknęła Liv i stanęła koło mnie -No ruchy !
Tom,Sev i Jay również stanęli koło mnie.
-To szaleństwo...Jest nasz za mało ...- myślał głośno Max - Poprośmy Masonów o pomoc 
-Nie będę ich prosił o pomoc ! 
-W czym ? - odezwał się Hal -Przyszłem sprawdzić jak Aria 
-Arie porwali - powiedział Max- Idziemy ją odbić 
-No to oczywiście się przyłączymy ...
-Nie ! Poradzimy sobie ! - krzyknąłem i wybiegłem z resztą z domu 
Byliśmy w parku.Opowiedziałem im jak znalazłem naszyjnik i jak Aria się ze mną skontaktowała.
-Sev co ty robisz ? - spytał Tom 
-Przesłuchuje zwierzęta a co ? 
-Dobra Nathan ty mnie nie lubisz i ze wzajemnością - powiedział Hal - Ale Ben ma lepszy słuch i wzrok od nas i szybciej ją znajdzie.
-Madeline ją porwała jakieś 2 godziny temu i odeszli w tamtą strone - wskazał ręką na północ - Dziękuje wiewiórki 
-Dobra to jest oficjalnie dziwne - szepneła Liv
-Niech będzie , Ben wytropisz ich ? - spytałem
-Jasne,do roboty
*Perspektywa Madeline*

Wisiała związana kajdanami, które zwisały z sufitu.Na reszcie wróciła do ciała.Kazałam Fabianowi ściągnąć je. Została w białej bieliźnie. Teraz czekałam, aż się ocknie. Chciałam słyszeć jej błagania. Tyle lat na to czekałam. Po nim nie zdobyłam się na odwagę znaleźć kogoś innego. Nikt nie mógł go zastąpić.
Miałam dość czekania. Wzięłam pręt i podgrzałam go do czerwoności i przyłożyłam jej go do skóry.
Wrzasnęła.
-Dlaczego mi to robisz?
Zbliżyłam się do niej i szepnęłam w odpowiedzi –z zemsty. –Uderzyłam ją z kolanka w brzuch.
-Nie zrobiłam tego! –krzyknęła
-Nie kłam! Wiem co widziałam! –Złamałam jej kość udową. Wrzasnęła z bólu.
Powoli wbiłam jej rozżarzony drut w złamaną nogę. Przebił jej kość na wylot.
Postanowiłam teraz ją trochę podsmażyć. Zaczęłam od płuc. Wyobraziłam sobie rękę z ognia, która ściska jej płuca i odbiera oddech.
Czułam niedosyt po tych wszystkich torturach jakich jej zadałam.
-Muszę odebrać ci coś na czym ci najbardziej zależy. Może ten Nathan mi pomoże.
Zacisnęła usta w wąską linie.
-Opowiedz o nim. – nadal się nie odzywała. –Poplotkujmy jak najlepsze przyjaciółki. Spokojnie jego nie mogę zabić. Nie jestem taka bezduszna jak ty. –Wbiłam jej kołek w brzuch.
Kolejny krzyk bólu z jej strony. Ucieszyło mnie to.
-prze ciebie już nic nie czuje, żadnych emocji! –Kołek w brzuch i jej krzyk. –Czuje jedynie nienawiść! –I jeszcze jeden kołek, ale tym razem w prawe płuco. –Jestem ... – nie skończyłam, bo usłyszałam odgłosy walki na górze.
Podbiegłam do mojego więźnia i zatkałam jej usta ręką nakazując jej być cicho. O dziwo usłuchała mnie. Weszłam na górę. Stała tam piątka wampirów i Nathan Sykes.
-Nie zapraszałam was. –powiedziałam wyzywająco patrząc na tego chłopaka. –Tom, tak? Zadowolony, że nie musiałeś zabijać tej jego dziewczyny?
-Oddawaj nam Arię –powiedziała dziewczyna.
-Wejdźcie ją sobie. Jest w kominku jako popiół. –zaśmiałam się.
Stój w miejscu. Nic nie rób. –usłyszałam głos Nathana w głowie. Roześmiałam się.
-Chyba nie myślisz, że ponad osiemsetna wampirzyca posłucha cię! –spojrzałam mu prosto w oczy. –Nathan jestem za stara na takie sztuczki.
Rzucił się na mnie z okrzykiem bojowym. Jego kumple próbowali mnie przetrzymać, a tamta dziewczyna szukała Arię.
Odepchnęłam wszystkich i zamknęłam w ognistym kręgu. Nie wiem jakim kurwa cudem ten Max wydostał się poza krąg. Uderzył mnie pięścią w twarz z taką siła, że poleciałam w tył na ścianę. Jeżeli chciał uwolnić swoich znajomych to mu się nie udało. Krąg z ognia nadal ich trzymał.
-Nie ładnie tak bić kobiet. –powiedziałam wstając i otrzepując się z tynku.
-Niestety nie jestem dżentelmenem. –odpowiedział uśmiechając się.
Ruszyliśmy na siebie z wampirze prędkością. Kopnęłam go z zamachem w brzuch, następnie obłożyłam pięściami jego twarz. Zablokowałam serię jego ciosów i walnęłam go w twarz tak mocno, że usłyszałam dźwięk łamanych kości żuchwy. Nie poddawał się. Walnęłam go w brzuch, a gdy skulił się z bólu rozwaliłam mu nos silnym uderzeniem z kolanka. Odsoniłam kły i wbiłam się w jego szyje i spuściłam sporo krwi co go osłabiło.
-Teraz mogłabym cię z łatwością zabić.
Rozłożył ręcę –No to zabijaj.
-Podeszłam do niego powoli. Widziałam w jego oczach przerażający strach. Stał twardo, ale nikt nie potrafił ukryć strachu wewnątrz siebie. Oczy wszystkich zdradzały.
Jedną ręką przetrzymywałam jego bark, a drugą odchyliłam delikatnie jego głowę. Zbliżyłam usta do jego rany. Gdy piłam jego krew widziałam przeróżne wspomnienia. Najbardziej wyróżniało się jedno.
 Jego ukochana, która po zmienieniu go w jednego z nas dała mu się zabić. Przez wiele lat tego żałował. Nie mogłam więcej na to patrzeć. Przestałam z niego pić. Odsunęłam się od rany, a ona szybko zagoiła się. Pocałowałam go delikatnie w szyje. Zrobiłam dwa kroki w tył.
-Dlaczego jeszcze żyje? –spytał ze zdziwieniem.
-Bo mam dość zabijania.
Pocałował mnie delikatnie w policzek. –Mogę zabrać Arię?
Po dłuższej chwili powiedziałam –Chodź, ale oni muszą tutaj zostać –Wskazałam ognisty krąg, a w nim piątka wampirów.
-Dobra.
Powoli opuściłam ścianę ognia.
-Gdzie się nauczyłaś tak walczyć? –spytał się gdy zmierzaliśmy w stronę drzwi do piwnicy.
-W moim ludzkim życiu miałam trzech braci. Później moi znajomi byli wojownikami. A ty jak wszyłeś z kręgu?
Otworzyłam zamek.
-Mam moc zmiany i tworzenia materii. Zrobiłem się ognioodporny i wszyłem. –Zeszliśmy do piwnicy. –O mój boże! –krzyknął widząc zmasakrowanie ciało Ari.
Zdjęłam jej kajdany, a Max wyciągną jej druty i kołki z ciała. Krzyczała głośniej niż wcześniej.
-Max –szepnęła uradowana, a zarazem przerażona.
Usłyszałam jak Nathan zbiega po schodach. Uderzył mnie prawym sierpowym. Nie broniłam się przed kolejnym ciosem.
-Dlaczego nie atakujesz? –wykrzyknął
-Bo ja nie zabijam rodziny! 


______________________________
Trochę długi , ale trzeba było to dobrze rozpisać.
Dedykuje go Magdzie i Sarze , bo dodały swoje części do tego rozdziału.Bez nich by nie powstał ♥
Mam nadzieje,że się podoba.
Kolejny jak bd 6 komów nie jak 34 Sara :p . 6 w zupełności wystarczy 
Do następnego :) 
Czytasz - Skomentuj
To dla mnie ważne ♥
A i zapraszam na bloga mojej koleżanki - musicisneede.blogspot.com
 

piątek, 24 sierpnia 2012

Part 8 - Pierdolony wąż

Jak powiedział nagle przed nami zaroiło się od różnych zwierząt.Oczy miały czerwone i warczały na nas.
-Schowajcie się - powiedział Hal próbując zasłonić mnie swoim ciałem
-Poradzę sobie - wyrwałam się mu i przy okazji zabrałam mu zapasowy pistolet
Strzeliłam w kilka bestii, osłaniając Liv która wymawiała zaklęcie ognia. Po chwili uderzyła w nie kulami ognia.Niestety nie zauważyłyśmy tych mniejszych zwierząt typu węże.Pech chciał,że jeden podpełzł do nas i ugryzł mnie w nogę.Poczułam jak jad płynie razem z krwią w moim ciele.Zachwiałam się.Nawet nie wiem kto mnie złapal.
-Aria !
Straciłam przytomność.
*perspektywa Liv*
Wszystko działo się zbyt szybko.Najpierw atak jakiś wściekłych zwierząt , a chwilę później Aria mdleje.Szybko zanieśliśmy ją do domu chłopaków.Gdyby nie okoliczności na widok miny Nathana już tarzałabym się na podłodze.Cóż na śmiech przyjdzie czas teraz trzeba sprawić ,żeby Aria wróciła do nas.Tom Mason powiedział,żebyśmy włożyli ją do wanny z lodem bo ma gorączkę.Okazało się,że jego dziewczyna ma dar uzdrawiania więc może pomóc.Teraz tylko czekać ,aż do nas dotrze.Nie minęło 10 minut,a Anne dotarła.Kolejne pięć minut czekania gdy ja uzdrawiała.
-Jest dobrze - powiedziała wychodząc - Oddycha samodzielnie.Tylko czekać kiedy się wybudzi.Możecie ją wyciągnąć.
Anne,Tom i ten najmłodszy wyszli.
- A wy zostajecie ? - spytał Nathan obserwując zachowanie najstarszego
-Tak chcę się przekonać,że wszystko z nią ok - odpowiedział
Mierzyli się wzrokiem kilka minut , a atmosfera gęstniała z każdą sekundą.
-Ej,Hal może jednak chodźmy ? - spytał jego młodszy brat
-Tak idzcie jak coś się zmieni to was powiadomię - zaoferowałam
-Niech będzie - westchnął - Do kiedyś
Razem z Tomem i Nathanem przeniosłam Arie do pokoju Sykesa . Gdy chłopaki wyszli przebrałam ją , bo lepiej żeby nie spała w mokrych ciuchach.Potem przykryłam kocem.
-Moge wejść ? - spytał Nathan
-Tak wejdź
-Z nią będzie wszytko dobrze prawda ?
-Tak , została uzdrowiona - szepnełam układając jej ciuchy w szafie
-Wiesz,że nie musisz tego robić ?
-Będzie mieć więcej czasu dla ciebie jak się obudzi
-W takim razie układaj dalej - zaśmiał się
Poszłam zanieść jej kosmetyki do łazienki . W lustrze zobaczyłam,że mam ciemne oczy najwyższy czas iść na polowanie.
-Jeden z chłopaków,którzy z wami przyszli mówił że nie gdy ta besia na was biegła to stałyście w miejscu. Dlaczego nie uciekłyście ? Albo nie atakowałyście ?
-To coś wpłynęło na nasze umysły nie nie mogłyśmy nic zrobić
-Dobrze ,że oni tam byli..
-Nath skończyłam zostawię cię ok ?
-Jasne
Wychodząc usłyszałam szept Nathana "pierdolony wąż" . Zaśmiałam się i poszłam do salonu gdzie reszta oglądała tv.

*perspektywa Arii*

Oczy strasznie mnie piekły, jakby ktoś włożył mi pod powieki  rozpalone druty.
Oczywiście nie przeżyłam tego, ale spodziewam się, że tak właśnie bolało. Leżałam na łóżku przykryta niebieskim kocem. Koło mnie siedział Nathan.
-Co ja tu robie? -spytałam podnosząc się.
Powstrzymała mnie ręka Nathana. -Leż spokojnie.
Do pokoju wszedł Tom. -Nareszcie się obudziłaś.
Przeszedł mnie lodowaty dreszcz, co było dziwne, bo wampiry nie czują chłodu. -Ile leżałam? -przypomniały mi się wydarzenia z ostatniej nocy, którą zapamiętałam.
-Jakieś dwa dni. -odpowiedział Nathan.
Teraz poczułam ostry ból w brzuchu -głód. Powoli wstałam. Nie miałam siły wyczarować napój dlatego z pomocą Natha zeszłam na dół.
-O Nathan, nareszcie wyszłeś z tego pokoju. -przywitał nas Max, a mój pomocnik puścił buraka - Nawet Aria wstała. Cudowny dzień.
 -Przez całe dwa dni siedziałeś przy łóżku? Po co?
-Nie chciałem cie zostawiać samą.
Posadził mnie na kanapie między Maxem, a Jayem.
-Nie pozwolił nikomu zniżyć się do pokoju. -szepną Jay.
-Gdybyś tylko widziała jak on reagował gdy ktoś wchodził sprawdzić co z tobą. -Siva wystawił kły i z rąk zrobił pazury.
Zaczęliśmy się śmiać. Ja długo nie dałam rady przez głód. Poczułam zapach gorącej krwi. Nathan podał mi ją w dużym kubku. Nie przepadałam za taką formą, ale ta wampirza część mnie nie miał nic przeciwko. Wypiłam duszkiem bordową ciecz. Nawet dobra.
-Sorka chłopaki, ale muszę wyjść. - ta mała porcja mi nie wystarczyła, a kolejna taka porcja nie przejdzie mi przez gardło. Po prostu potrzebuje krwi z żyły.
Na szczęście dałam radę sama się poruszać. Poszła się przebrać w to i wyszłam w poszukiwaniu ofiary.
Od razu trafiłam na złodziejaszka, a że był młody jego krew była przepyszna. Nie chciałam jeszcze wracać do domu, więc poszłam do parku posiedzieć na ławce w otoczeniu wiewiórek. Poczułam tępy ból w głowie. Straciłam władzę nad moim ciałem. Usłyszałam kobiecy głos
 -Fabian weź ją do piwnicy i zakuj w kajdany. Będziemy mieć niezły ubaw. -usłyszałam też jej szept koło mojego ucha. -nie myśl że zapomniałam.
__________________________________
Ten rozdział pisałam z Magdą ^^
Zacny dzień dziś :) W mc z Aśką,Sarą,Kamilą i Bernadettą :3
Sara kd filmik dla twojego męża ?
Mam nadzieje,że sie podoba.
Zachęcam do komentowania , bo następny jak bd 6 komów a i Sara SPAM się nie liczy xx
Narka ♥

poniedziałek, 20 sierpnia 2012

Part 7 - Bestia

Popchnął mnie na ścianie.Nie mogłam się ruszyć.Nachylił się nad mną i delikatnie pocałował.Po chwili odsunął się kawałek i spojrzał mi w oczy.Uznał mój uśmiech za zachętę i pocałował mnie mocniej.Pocałunek trwał dość długo, po czym oderwaliśmy się od siebie żeby nabrać powietrza.Ułamek sekundy później leżeliśmy na łóżku Nathana.Alkohol zrobił swoje.Nie wiem co działo się potem, wiem tyle że obudziłam się wtulona w Sykesa w samej bieliźnie.Ubrałam się szybko i wyszłam z pokoju.W salonie było pusto , a zegar wskazywał 11.Powinni już wstać.Nalałam sobie wody i wróciła na górę.Jay zasnął przed telewizorem,Siva i Max leżeli na podłodze a wokół nich były karty. Pewnie pokerek przed zaśnięciem.W pokoju Toma zastałam totalny bałagan.Części jego wczorajszej garderoby były wszędzie.Podejrzane.Zauważyłam coś srebrnego na podłodze.Okazało się,że jest to pierścionek z sową.U la la , Tom miał udany wieczór tylko ciekawe z kim.
-Aria...Co tu robisz ? - spytał zaspany Tom wychodząc z łazienki
-Wstałam pierwsza i sprawdzam czy żyjecie
-Ja żyje - zabrał mi szklankę wody i wypił - Dzięki
-To było moje debilu !
-Nie krzycz , mam zwrócić ?
-A jeśli tam naplułam ?
-Oj tam już wypiłem - wystawił mi język
-Tom co tu się stało ? - spytałam
-A no wiesz ... szukałem czegoś i no porozrzucałem ciuchy
-Tego szukałeś ? - uśmiechałam się i pokazałam pierścionek
-Oooo , nie ładnie grzebać w moich rzeczach . Wstydź się
- Leżało na ziemi - wzruszyłam ramionami - Kto tu wczoraj był ?
-Znajoma - spuścił głowę
 -Niezły bałagan ci zrobiła - podałam mu pierścionek i wyszłam
Weszłam do pokoju Nathana,żeby zabrać mu jakąś koszulkę.Otworzyłam szafę i wyciągnęłam pierwszą lepszą.Była to fioletowa bluzka z listą rzeczy do zrobienia (ta z gold forever). Poszłam do łazienki,wzięłam szybki prysznic i przebrałam się.Postanowiłam zrobić śniadanie.Po dłuższej obserwacji lodówki stwierdziłam,że zrobię jajka z bekonem.Do tego sok pomarańczowy.Gdy kończyłam robić śniadanie na dół zrzedł Nathan.Popatrzył na mnie i uśmiechnął się.
-Dzień dobry - zauważył bluzkę - ładnie to tak kraść bluzki ?
-I tak nie jesteś zły - wystawiłam mu język - pewnie byś wolał żebym chodziła nago
-Ten widok wole zachować dla siebie - zaśmiał się i pocałował mnie
-Jedzenie ! - krzyknęli Tom,Siva,Jay i Max
-O nie proszę tylko nie to - jęknął Jay - ja chce zjeść w spokoju bez tych waszych czułości
-Obrzydzamy ci posiłek ? - spytał Nathan,a reszta pokiwała głową
-Gdyby mi to przeszkadzało - zaśmiałam się
-Bo cię wyrzucimy - zagroził Max
-Doo widzenia - odwróciłam się
-Ej żartowałem - zaśmiał się
-Uff
Po śniadaniu razem z Liv poszłam do galerii na małe zakupy.Żeby któraś z nas chciała za nie zapłacić. Po co się ma wampirze zdolności ? Bierzesz ciuchy , a sprzedającej wmawiasz że zapłaciłaś . Proste i przydatne.Jednak wolę tego nie nadużywać.Wzięłam 2 bluzki z przeceny,2 pary spodni niebieskie i czarne i czarne trepy.Liv wzięła 3 bluzki i bluzę bejsbolówkę.Zaniosłyśmy wszystko do chłopaków i poszłyśmy do opuszczonego domu gdzie trzymałam swoje nieliczne rzeczy.Na szczęście tam były.Każda z nas wzięła jedną torbę z rzeczami.Nie śpieszyło nam sie więc spacerkiem wracałyśmy przez park.Szłyśmy wzdłuż drzew,gdyby teraz nas tam ktoś zaciągnął to by nikt nie zauważył.Nagle przed nami pojawiła się jakaś bestia,wielkości niedźwiedzia ale trudno było to nazwać.Wszystko działo się w ułamku sekundy.Bestia ruszyła w naszym kierunku,ale my nie mogłyśmy nic zrobić stałyśmy jak zahipnotyzowane.Usłyszałyśmy strzał i zwierze upadło kilka metrów przed nami.
-Jesteście całe ? - krzyknął nasz wybawiciel
Widziałam 4 ludzi rożnej wysokości.Jeden starszy koło 40,mały chłopak ok.10 lat ,średni któremu dałam tak 15 i ten który strzelił on ma z 16-17 .
-Hal ?
-Ta to ja - uśmiechnął się rozpoznałam wampira od którego dostałam piłką poprzedniego dnia
-Co to było ? - spytałam
-Nie wiem , Ben - skinął na średniego chłopaka - usłyszał waszą rozmowę,a potem kroki tego czegoś.
 -Dziękuje za uratowanie nam życia - uśmiechnęłam się 
 -Nie pierwszy nie ostatni raz - puścił mi oczko - A muszę was poznać . Ten emeryt tam z tyłu to mój ojciec Tom Mason , młody to Matt i Ben moi bracia
-miło was poznać - powiedziałam
-To jeszcze nie koniec - powiedział Ben - Czuje kolejnych
_________________________________
Taki krótki , bo zmęczona jestem . Początek dla Sary i Majki , bo chciałyście żeby było love .Dodałam obsadę mojego kochanego serialu Falling Skies <3
Rodzinka Mason'ów http://www.threeifbyspace.net/wp-content/uploads/2012/02/masonfamily.jpg
od lewej : Hal,Matt,Tom i Ben *.*
Do następnego :*
Kolejny jak bd 6 komów :))

piątek, 17 sierpnia 2012

Part 6 - Mój i tylko mój suko jedna !

Ciekawa byłam co wymyślił Tom.W salonie siedzieli Max,Siva i Jay , a Nathana nigdzie nie było.
-Z kim przyszłaś ?  spytał Sev
-To jest Olivia...
-Liv - poprawiła mnie
-Dobra Tom co to za plan ? - spytałam ciekawa
-Nie mogę ci go powiedzieć ,bo Nathan usłyszy
-Napisz , chyba że nie umisz - Max wystawił mu język
-Napisałem już - Parker wykrzywił się do Maxa
-Ogarnijcie krzywe mordy - westchnęłam - pokaż mi to 
Przeczytałam to szybko i w sumie nie był to najciekawszy plan.
-Tom to wymaga poprawki
-Szczególnie punkt 1 i 2 - powiedziała Liv

Plan według Toma
1.Upić lub naćpać
2. Zanieść nieprzytomną do mojej piwnicy
3.Tortury 
4.Powolna śmierć
-To co wy proponujecie ?
Zrobiliśmy burze mózgów , podczas gdy Siva był pochłonięty rozmową z rybką.
-Jak coś co pływa we własnej toalecie może być tak mądre ?
Wszyscy ucichli i spojrzeli na niego ze zdziwieniem.
-Sev kochanie coś ty brał ? - spytał Jay
-Kochanie ?! Jay zdradzasz mnie?! -krzyknął Tom
Ja,Liv i Max leżeliśmy na podłodze ze śmiechu podczas gdy ta trójka odgrywała scenę zdrady.Nasz śmiechy usłyszał Nathan i zeszedł na dół razem z tą plastikową Emily.Wszyscy nagle ucichli.
-Koniec spektaklu - powiedział Tom , a raczej warknął patrząc prosto na Emily
-Oj chyba przeszkadzam - zarumieniła się
-Nie zostań , napij się z nami - zaproponował Max
Nathan spojrzał na nas podejrzliwie,ale w końcu wzruszył ramionami.Zagraliśmy w prawda czy wyzwanie.Pierwszy kręcił Tom i wypadło na Liv
-Prawda
-Co o nas sądzisz ? - spytał ciekawy
-Jesteście porąbani - zakręciła i wypadło na Emily
Cóż za szok,mamy w końcu Toma który kieruje butelką.
-Prawda
-Ludzie niech ktoś wybierze wyzwanie , zabawy nie ma - jęknął Max
-Co myślisz o Arii ? Stanowi dla ciebie zagrożenie ?
-Myślę,że jest miła i nie wiem dlaczego miałaby być dla mnie zagrozeniem
Emily zakręciła i padło na Maxa ,który wybrał wyzwanie.
-Hm..- zamyśliła się zołza jedna - zjedz rybke
-NIEEE !- krzyknął Sev - To moja rybka ! Nie wolno jej jeść !
Chciałabym wiedzieć czy teraz ta mała rybka przeklina Emily .
-No to prawda
-Eee..Czemu mnie nie lubisz ?
-Z natury - wzruszył ramionami
Zakręcił i wypadło na mnie . No tak wymyślili z Liv jakiś zacny plan ,ale nie zdradzili go mnie. Zaraz się dowiemy o co chodzi.
-Wyzwanie ? - spojrzałam spod łba na Maxa
-Pocałuj Nathana - Emily zamarła - Ale wiesz tak z języczkiem
-Nie ! Sprzeciw ! - krzyczała Emily
Nie miała nic do gadanie , bo podczas gdy ona krzyczała ja już całowałam jej chłopaka.Myślałam,że będzie się opierał ale wypity alkohol zrobił swoje a może on po prostu tego chciał ? Wplutł palce w moje włosy i przyciągnął mocniej do siebie.Ten pocałunek trawa może z minute,byłby z pewnością dłuższy gdyby nie ta przeklęta Emily. Chwyciła mnie za włosy i odciągnęła od Nathana.
-On jest mój rozumiesz ?! Mój i tylko mój suko jedna !
-Ooo przesadzasz kochana - warknełam
-Z czym niby ? Jesteś suką nic tego nie zmieni !
Rzuciłam się na nią , ale w locie złapał mnie Jay
-Aria spokojnie !
Wtedy do pokoju wleciała kula ognia i trafiła w Emily.Spłonęła na naszych oczach.Koło popiołu pojawiła się karteczka.

"Sykes nie byłby zadowolony gdyby ty i jego kumpel zabiliście jego dziewczynę.
 Nie musisz dziękować.
Tak wgl. przeczytałam jej pamiętnik i ona chciała go wykorzystać.
Mieliście racje.
Pamiętaj,przyjdę po ciebie.
Jesteś obserwowana.
Ciesz się póki możesz.
Maddie"

Szybko podarłam ten list.
-Co to było ? - spytała Liv
-Nie wiesz ? -uniosłam brew
-Przecież nie czytam ci w myślach
-A ja ci oczywiście wierze - wystawiłam ci język
-To od tej wampirzycy co cie prześladuje ? - spytał Nathan
Nie widać było,że jest bardzo smutny,Może ostatnio im się nie układało.
-Tak . Nie prześladuje tylko chce mnie zabić, bo myśli że zabiłam jej ukochanego
-A zabiłaś? - spytał ciekawy Max
-Nie - westchnęłam - ale ona tego nie rozumie
Po pięciu minutach wszyscy poszli do swoich sypialni.
-Idę do domu - powiedziała Liv
-Zostań proszę 
-Nie za to wpadne jutro dobrze ?
-Ok - uściskałam ją.
Poszłam na gorę do Nathana.Zapukałam.
-Wejdź 
Uchyliłam drzwi i zobaczyłam Sykesa siedzącego na łóżku.
-Nie chce ci przeszkadzać,pewnie chcesz pobyć sam.No wiesz po stracie...
Nie dokończyłam,bo Nathan migiem znalazł się przy mnie.Popchnął mnie na ścianie.Nie mogłam się ruszyć.Nachylił się nad mną ....
___________________________________
Zakończę w takim momencie , bo tak ! xD
Magda narzekała,że jej postać Madeline de cośtam (wybacz ale to długie) dawno nikogo nie zabiła więc prosze.
Sara doceń to ,że zignorowałam te piękne teledyski żeby skończyć pisać.
Rozdział dla wszystkich,którzy czytają tego bloga i nie zasypiają przy nim<3
6 komów pod ostatnim , wow rekord !

wtorek, 14 sierpnia 2012

Part 5 -Telekineza

Zatkało mnie,a w okolicach klatki piersiowej poczułam ukucie.
-O miło mi cię poznać - zdobyłam sie na uśmiech
-Mi również - uśmiechnęła się - Wiesz,że jesteś jedyną osobą którą zmienił Nathan ?
-Serio ? Ciekawe
-No na razie jedyną - uśmiechnęła się słodko do Nathana
Zachciało mi się rzygać.
-Wybaczcie idę się napić
Weszłam szybkim krokiem do kuchni gdzie zobaczyłam Toma.
-Działają ci na nerwy ?
-Nie o to chodzi - westchnełam - Obrzydza mnie fakt,że ma ludzką zabawke
-Która zna prawdę i chce zostać wampirem po czym uciec jak najdalej do niego . Zdrowie - napił się piwa
-Szczere - zaśmiałam się - Tak w ogóle jaką masz zdolność ?
Nie odpowiedział.Butelka z piwiem uniosła się i poleciała w kierunku Nathana i Emily siedzących na sofie.Przechyliła się nad ich głowami.Szybko się wylała się,a oni krzyknęli jak oparzeni.
-Parker ty idioto ! - krzyknął Nathan
-Spokojnie kochanie - Emily znów uśmiechnęła się słodko - Thomasie naucz się tolerować miłość innych
-Piwo było lodowate prawda ? - Tom kiwną głową i zaśmialiśmy się - Czyli telekineza , zacna moc
-Wiem , przydaje się na tą zołzę - uśmiechnął się krzywo - Każdy widzi jaka ona jest , ale nie Nathan
-Może nie chce widzieć ? - wypiłam piwo - Dobra ja spadam
-Wrócisz ? Mam plan jak zepsuć im dzień - wyszczerzył się
-Spoko wrócę , muszę to zobaczyć
Wyszłam z domu i skierowałam się do parku.Usiadłam pod drzewem i schowałam twarz w dłoniach.Nigdy nie chciałam się tak czuć.Będę musiała patrzeć na tych dwoje póki moje emocje nie opadną.
-Przepraszam - zapytała jakaś dziewczyna - Wszystko ok ?
-Tak - skłamałam
-Nie kłam mi tu , potrafię czytać w myślach i wiem co czujesz
-Czemu ciągle trafiam na wampiry ?
-Nie mam pojęcia . Tak w ogóle jestem Olivia , ale możesz mówić mi Liv
-Aria - uśmiechnełam się
-Dobra gadaj - walnęła mnie w ramię
-Chyba się zakochałam ...
-A on ma inną , typowe
-Tak tylko on jest wampirem a ona człowiekiem
-Edward i Bella ! - krzyknęła i obie się zaśmiałyśmy
-Ona go wykorzystuje , a on tego nie widzi albo nie chce widzieć
-Chcesz ją zabić prawda ? - spojrzała na mnie
-Tam zabić od razu - wbiła we mnie wzrok - No dobra chce , chyba nie tylko ja
-Masz już dwóch sprzymierzeńców , też chętnie ci pomogę
-Super , ale najpierw trzeba lepiej poznać wrogą nie sądzisz ?
-Racja , potem małe tortury i ka bum ! Dziwnym trafem umrze
Dostałam piłką w głowę.
-Powiedziałabym ał gdyby mnie to zabolało -zaśmiałam się
-Ha ! Wiem jak cię z tego wyleczyć - zaśmiała się
-Z czego niby ?
Nie odpowiedziała tylko śmiała się dalej .Podbiegł do nas jakiś chłopak.Spojrzałam na Liv,która z trudem powstrzymywała śmiech.
-Przepraszam , dostałaś piłką
-Tak , masz twoja piłka
-Na prawdę mi przykro - uśmiechnął się - Mogę ci to jakoś wynagrodzić ?
-Kawa powinna być dobra - odezwała się Liv - No co ?
-Może kiedyś - uśmiechnęłam się
-Mam nadzieje
Poprosił o numer i odszedł.
-Ładny no co chcesz - powiedziała gdy szłyśmy w kierunku domu chłopaków
-Ładny może jest ...
-MOŻE ?!
-Jest dobra , skoro ci się podoba to ty się z nim umów
-Nie jest w moim typie , typowy facet lubi postrzelać do celu z dobrego karabinu . Młody wampir
-Wyczytałaś to wszystko z jego umysłu ?
-Noo , jestem z siebie dumna
-Nie czytaj mi w myślach ok  ? 
-I tak będę pff On jest w twoim typie wiem to milordzie
-Pojebana jesteś - wystawiłam jej język i weszłyśmy do domu
-Ariaaa ! - krzyknął Parker - Czas na nasz plan !
___________________________________________
 No i co myślicie o mocy Toma ? :D
Komentujcie mimo iż rozdział nudny x.x

sobota, 11 sierpnia 2012

Part 4 - Poeta Thomas

-Wy się znacie ? - spytała zaskoczony Siva
-Trudno to nazwać znajomością - pychnęłam - znamy się przelotnie
-Kochankowie na jedną noc - zaśmiał się jeden z nich tańcząc na stole
-Ten idiota to Tom - wskazał na tancerza
-Max-krzyknął łysy
-Jay- zadarł się loczek
-Nathan-chłopak uśmiechnął się
-Dowiemy się skąd się znacie ? - spytał Max
-Wasz kolega mnie zmienił - powiedziałam,a oni zastygli na moment
-Można się było spodziewać - powiedział Max- Jak się nazywasz ?
-Aria , rok 1478
-Wow , kupa czasu
- Taa . W ogóle to wybacz, ale nie wypełniłam poleceń z listu
-Odnalazłaś mnie - powiedział Nathan
- I narobiłam sobie wrogów
-To źle , komu podpadłaś ?
-Ponad 600 letniej wampirce Madeline de coś tam . Chyba ma moc ognia, bo tak zabiła moją przyjaciółkę
-Jakoś się jej pozbędziemy, a teraz zapraszamy. Usiądź i napij się z nami - powiedział Tom
-Wyczuwam podstęp
-No i dobrze , pewnie Thomas chce cię upić i zamknąć w piwnicy jako jedną z wielu jego niewolników
-Kuuuuuurwa wydało się !!
Wszyscy wybuchnęli śmiechem.Impreza trwała tak do 24. Wtedy Tom wstał z krzesła, zachwiał się i stanął na stole.
-Kiedyś chciałem być poetą i dziś zaprezentuje wam moje fraszki
-To chyba nasz najszczęśliwszy dzień - powiedział Jay
-Cisza na sali ! Poeta Thomas wygłasza fraszki - odrzchąknął -

"Życiowe osiągnięcie"
Tym się w towarzystwie chwalił
Ile wypił i wypalił

-Cały ty - zaśmiał się Sev
-Cicho, jeszcze jedną wam wyrecytuje 
"Natrętny kac"
Przepędzał piwem po wódce kaca,
A ten natręt mu wciąż powraca

Wszyscy zaczęli się śmiać.
-Nie jesteście godni mojej poezji . FOCH !
-Dobra wampirscy koledzy pora spać
-Pora spać by wyruszyć z domu , przyjaciela spotkać znów - zaśpiewał Jay
-Coś pokręciłeś chyba - stwierdziłam - Miło,że jestem twoim kolegą po prostu istna zajebioza. Ej, gdzie mam spać ?
-Z Nathanem ! - krzyknął Tom - No co ?! On pośpi na podłodze
-Ale..
-Spoko , zgadzam się jestem ci to winiem
-Jakbyś miał wybór - szepnął Parker pod nosem
W pokoju Nathana było dużo miejsca.Usiadłam na łóżku,a on położył sobie poduszkę i koc na podłodze.
-Możesz spać ze mna , jest dużo miejsca - uśmiechnęłam się
-Lepiej nie - ziewnął - Jestem ci winien odpowiedzi
-Taaa , ale możesz powiedzieć kiedy indziej
-Serio ? W takim razie cieszę się i ...
Nie dokończył,bo zasnął a ja odpłynęłam chwilkę później.Rano obudziła mnie z dołu.Nathana nie było.Zeszłam po schodach i zobaczyłam go z jakąś dziewczyną.
-Aria poznaj Emily , moją dziewczynę
_____________________________________
Sory,że tyle czekaliście i że taki krótki.Pisałam go przez tydzień o.O Pomysł o niewolnikach w piwnicy jest mojej kuzynki xd 
Dedyk dla :
*Aśki - za te fraszki <3
*Karoliny -  przez ciebie wczoraj skończyłam pisać <3
Wow , pod ostatnim było 5 komów . WTF ?! 
Mam jeszcze z 10 tych fraszek i dodam je jeszcze kiedyś ^^

czwartek, 2 sierpnia 2012

Part 3 - Nie zapomniałam o tobie

*15 marzec 1981*
Dożyłam 503 lat.Każdego poranka bałam się czy dożyje nocy.Jednak Madeleine de Bourbon Duc d'Anyou ostatnio widziałam 83 lata temu.Mówiła,że mnie zabije jednak przeżyłam prawie wiek.Dzisiejszy dzień zapowiadał się podobnie do reszty.Parę lat temu poznałam wampirzyce Elizabeth i od tamtej pory trzymamy się razem.Dzisiaj El postanowiła iść nad jezioro,bo ma tam być jakaś impreza urodzinowa.Mało mnie to interesowało,ale zostałam zmuszona.
-Daj spokój będzie fajnie , chyba że chcesz siedzieć w domu i się nudzić - powiedziała Elizabeth gdy byłyśmy w drodze nad jezioro
-Nigdy się nie nudzę,czytam książki a to nie jest nudne
-Ale też nie jest ciekawe - prychnęła a ja przewróciłam oczami
Na tej bardzo ciekawej imprezie spędziłyśmy cały dzień.
-To był najdłuższy dzień w moim życiu - westchnęłam siadając koło El na ławce
-W twoim jakże długim życiu - zaśmiała się
-Taa - spuściłam głowę
-Ej,nie smuć się przecież ta Madeline da coś tam nie zabiła cię przez te 80 parę lat więc i teraz możesz być spokojna o swoje życie
-Dzięki , ale ...
Nie zdążyłam dołączyć,bo wielka kula ognia nadleciała znikąd .Ja zdążyłam się odsunąć ,ale Elizabeth nie miała tyle szczęścia i kula trafiła ją w pierś.
-Niee ! - krzyknęłam
Było już za późno by ją uratować.Jej ciało spłonęło na moich oczach.Uklękłam na ziemi i schowałam twarz w dłoniach.Nagle usłyszałam świst więc podniosłam głowę.Przede mną leżała kartka.
"Myślałaś ,że zapomniałam ? 
Oczywiście,że nie.
Dałam Ci tylko czas ,żebyś się nacieszyła życiem.
Jednak widzie,że nie potrafisz.
Nawet to lepiej,że zginęła twoja przyjaciółka.
Przynajmniej o mnie nie zapomnisz.
M."
*10 listopad 2011*
Przeżyłam kolejne lata i żadnych wiadomości od Madeline.Jest godzina 21.30,a ja siedzę w parku i karmie jakiegoś obcego psa.
-No mały powoli już się kończy nam karma - pogłaskałam psa za uchem - może porzucam ci patyk ?
Pies zaszczekał i przyniósł mi patyk.Porzucałam mu tak z 30 razy po czym mu się znudziło.Zaczął biegać za wiewiórkami.
-Wolne ? - spytał jakiś chłopak
-Tak - odpowiedziałam obserwując psa
-To twój pies ? - zapytał
-Nie , jest bezpański - powiedziałam - Spotkałam go kilka tygodni temu .
-Aha , nie próbowałaś znaleźć mu właściciela ? 
-Próbowałam , ale nikt się nie zgłosił 
-Mhm , a tak w ogóle Siva jestem - podał mi rękę
-Miło mi poznać jestem Aria - uścisnęłam mu rękę
-Co tutaj robisz ?
-Nie mam gdzie iść po prostu , a ty ?
-Kumple działają mi na nerwy - westchnął 
W tym momencie podbiegł mój kundelek.
-Cześć mały - Siva pogłaskał go - Słyszałem,że nie masz właściciela.Aria się dobrze tobą opiekuje ? Mhm,to fajnie.Patrz tam biegnie kot ! 
-Nie popisuj się , nikt nie rozmawia z psami
-Potrafię rozmawiać ze zwierzętami - powiedział poważnie - A ty jaką masz zdolność ?
-Zdolność ? O czym ty mówisz ?
-Przecież wiem,że jesteś wampirem.Dawno nie jadłaś nie ? Masz strasznie ciemne oczy 
-Czyli ty też jesteś , no tak mogłam się domyślić.Ja nie mam zdolności , a jadłam jakieś 2 dni temu
-Każdy wampir ma zdolność , ty po prostu swojej nie odkryłaś - powiedział - Może zjemy coś i pójdziesz ze mną do moich kumpli ?
-Czemu chcesz iść ze mną do swoich kumpli ?
-Nie masz gdzie iść tak ? Przenocujesz u nas , mamy wolną sypialnie . Więc idziemy ?
-Jasne a co z psiakiem ? 
-Poradzi sobie - uśmiechnął się - To teraz chodźmy coś zjeść
Zapolowaliśmy,a potem szybko pobiegliśmy do domu Sivy i jego kumpli.
-A właśnie nie podziękowałam za to ,że mogę tu przenocować.Bardzo dziękuje
-Zostaniesz tu dłużej,tak coś czuje - zaśmiał się 
Otworzył drzwi i zaprosił mnie do środka.
-Seeev ! - zadarł się jakiś chłopak - Przyprowadziłeś sobie świeżą krew ?
Cztery głosy wybuchły śmiechem.
-Nie to wampirzyca debilu - Siva wszedł do pokoju - No wejdź , oni ci nic nie zrobią .
Weszłam do pokoju i zauważyłam 4 wampirów.Poza tym w pomieszczeniu panował chaos.
-To ty - powiedział jeden z nich uśmiechnięty od ucha do ucha 
Rozpoznałam wampira,który mnie zmienił.
___________________________________________
Jak myślicie kto ją zmienił ? Piszcie w komentarzach . Rozdział nudny jak zawsze x.x