poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Part 9 - Tortury

Straciłam przytomność. Obudziłam się w ciemnej piwnicy. Oczy mocno mnie piekły, nadgarstki mi popuchły od kajdan. Były bardzo ciężke. W kącie zauważyłam kogoś . To ona ,Madeleine de Bourbon Duc d'Anyou . Stała z rękami skrzyżowanymi na piersach, uśmiechała się prefidnie.
-wypuść mnie- krzyknełam. Lecz ona nie słuchała , kucneła przedemną głaskając moją twarz
-nie.. kochana, przez ciebie mojego ukochanego nie ma .. miałam wielkie plany, teraz ty zapłacisz ..-rzekła uderzając z całej siły w moją twarz, próbowałam się wyrwać, nie dałam rady.Nie miałam sił na nic, moje ciało opadało. W tym czasie wszedł ktoś. lecz to nie była ona. Był to chłopak, wiek około 19 lat, bez koszulki, w samych spodniach. Fabian
-no hej.. zabawimy się ?- szepną do ucha wyciągając duży bat, który w pewnej chwili zapalił się. Uderzył mnie w twarz z całej siły. Bolało. Zaczą się śmiać
- To jak.. dalej się bawimy ? koleżanko wampirzyco ?-uderzył tym razem w brzuch. Nie mogłam wziąść oddechu, pragnęłam aby zginąć. Nagle poczułam że odpływam, nie jestem pewna co ty było za uczucie. Nagle .. zoabaczyłam wszystko ci się dzieje że mną z innej perspektywy, tak jak patrzeń na mnie z innego ciała. Było to bardzo dziwne, a tam .. leżałam bez ruchu. Boże , czy umarłam ? czy wyszłam z mojego ciała... ? nie wiedziałam.
Czułam że potrafię latać..
Skoro wyszłam z ciała mogłam sprowadzić pomoc.Jednak jakaś część mnie mówiła,że jeśli odlecę za daleko już nigdy nie połączę się ze swoim ciałem.Nie wiedziałam jak stąd daleko do domu.Dobra,mam inny pomysł.Skupiłam się na Nathanie.Spróbuje go do siebie sprowadzić.Nagle usłyszałam głos Fabiana
-Ej, ona chyba nie żyje .. nie wydaje się że oddycha-weszła madeline
-ona tu jest.. wyszła z ciała... hmm .. może poczekamy jak nasza dziewczynka wruci ? w końcu musi .. mała się bawi w chowanego ? moze być ....


*Perspektywa nathana*

Natchodził już ciemny wieczór, wszyscy siedzieliśmy w kuchni przy świecach, nie było prądu.
-Kurde, trzeba jej szukać ! a jak się coś stało ? .. no nie wiem zemdlałą bo przecież jest słaba..albo ktoś ją porwał-krzyczałem chodząc po całym pokoju.
-nic się nie bój.. ona jest sprytna-jękną Max
-idę !
Szedł szybko i nerwowo w stronę parku, był wściekły, miał ochotę wszystkich pozabijać .. nie widział skąd takie uczucie, nie było jej tylko na kilka godzin... a czuł pustkę w środku.. doszedł do ławki usiadł i zaczął płakać .. wampir płacze .. i to na dodatek taki wampir ! nagle ujrzał na ławce naszyjnik, piękny czerwony kamień w środku, rubin. To był ten naszyjnik, który jej wręczył gdy się poznali.. w ten cudowny wieczór na bankiecie, wtedy kiedy poczuł że na kimś mu zależy. Musną go ustami.. przypomniał mu się wieczór w którym ją zmienił... było to fascynującej, pamiętał każdy dzień, gdy o niej myślał, kiedy go odnajdzie... Czuł że coś się stało, coś złego, że go woła, ona o pomoc... tak bardzo pragną jej pomóc lecz nie wiedział jak.
-Nathan...-usłyszałem szept w mojej głowie

-Aria ? Gdzie jesteś ? - rozejrzałem się 
-Madeline mnie porwała...musisz mi pomóc...Nie wiem gdzie jestem , a...ale znajdziesz...mnie...prawda ?
-Czemu tak przerywa ? 
-Mad...wie,że się z tobą...kontaktuje....Pomóż mi....Za niedługo .. będzie po mnie ...Nath...to koniec...Wiedz,że cię...kocham
Cisza.Kolejne łzy spłynęły mi po policzkach.
-Nathan orgarnij się ! Trzeba ją ratować - powiedziałem do siebie i pobiegłem do domu
-Chłopaki Arie porwali ! - krzyknąłem 
-Kurwa coś ty powiedział ?! -  Liv wypluła jakiś napój na Jaya 
-Spokojnie,kto ją porwał ? - spytał Max
-Madeline
-Dokąd ? 
-żebym ja to kurwa wiedział !
-Spokojnie młody...
-Spokojnie ?! Ona umiera Max ! Musimy iść !
-Popieram ! - krzyknęła Liv i stanęła koło mnie -No ruchy !
Tom,Sev i Jay również stanęli koło mnie.
-To szaleństwo...Jest nasz za mało ...- myślał głośno Max - Poprośmy Masonów o pomoc 
-Nie będę ich prosił o pomoc ! 
-W czym ? - odezwał się Hal -Przyszłem sprawdzić jak Aria 
-Arie porwali - powiedział Max- Idziemy ją odbić 
-No to oczywiście się przyłączymy ...
-Nie ! Poradzimy sobie ! - krzyknąłem i wybiegłem z resztą z domu 
Byliśmy w parku.Opowiedziałem im jak znalazłem naszyjnik i jak Aria się ze mną skontaktowała.
-Sev co ty robisz ? - spytał Tom 
-Przesłuchuje zwierzęta a co ? 
-Dobra Nathan ty mnie nie lubisz i ze wzajemnością - powiedział Hal - Ale Ben ma lepszy słuch i wzrok od nas i szybciej ją znajdzie.
-Madeline ją porwała jakieś 2 godziny temu i odeszli w tamtą strone - wskazał ręką na północ - Dziękuje wiewiórki 
-Dobra to jest oficjalnie dziwne - szepneła Liv
-Niech będzie , Ben wytropisz ich ? - spytałem
-Jasne,do roboty
*Perspektywa Madeline*

Wisiała związana kajdanami, które zwisały z sufitu.Na reszcie wróciła do ciała.Kazałam Fabianowi ściągnąć je. Została w białej bieliźnie. Teraz czekałam, aż się ocknie. Chciałam słyszeć jej błagania. Tyle lat na to czekałam. Po nim nie zdobyłam się na odwagę znaleźć kogoś innego. Nikt nie mógł go zastąpić.
Miałam dość czekania. Wzięłam pręt i podgrzałam go do czerwoności i przyłożyłam jej go do skóry.
Wrzasnęła.
-Dlaczego mi to robisz?
Zbliżyłam się do niej i szepnęłam w odpowiedzi –z zemsty. –Uderzyłam ją z kolanka w brzuch.
-Nie zrobiłam tego! –krzyknęła
-Nie kłam! Wiem co widziałam! –Złamałam jej kość udową. Wrzasnęła z bólu.
Powoli wbiłam jej rozżarzony drut w złamaną nogę. Przebił jej kość na wylot.
Postanowiłam teraz ją trochę podsmażyć. Zaczęłam od płuc. Wyobraziłam sobie rękę z ognia, która ściska jej płuca i odbiera oddech.
Czułam niedosyt po tych wszystkich torturach jakich jej zadałam.
-Muszę odebrać ci coś na czym ci najbardziej zależy. Może ten Nathan mi pomoże.
Zacisnęła usta w wąską linie.
-Opowiedz o nim. – nadal się nie odzywała. –Poplotkujmy jak najlepsze przyjaciółki. Spokojnie jego nie mogę zabić. Nie jestem taka bezduszna jak ty. –Wbiłam jej kołek w brzuch.
Kolejny krzyk bólu z jej strony. Ucieszyło mnie to.
-prze ciebie już nic nie czuje, żadnych emocji! –Kołek w brzuch i jej krzyk. –Czuje jedynie nienawiść! –I jeszcze jeden kołek, ale tym razem w prawe płuco. –Jestem ... – nie skończyłam, bo usłyszałam odgłosy walki na górze.
Podbiegłam do mojego więźnia i zatkałam jej usta ręką nakazując jej być cicho. O dziwo usłuchała mnie. Weszłam na górę. Stała tam piątka wampirów i Nathan Sykes.
-Nie zapraszałam was. –powiedziałam wyzywająco patrząc na tego chłopaka. –Tom, tak? Zadowolony, że nie musiałeś zabijać tej jego dziewczyny?
-Oddawaj nam Arię –powiedziała dziewczyna.
-Wejdźcie ją sobie. Jest w kominku jako popiół. –zaśmiałam się.
Stój w miejscu. Nic nie rób. –usłyszałam głos Nathana w głowie. Roześmiałam się.
-Chyba nie myślisz, że ponad osiemsetna wampirzyca posłucha cię! –spojrzałam mu prosto w oczy. –Nathan jestem za stara na takie sztuczki.
Rzucił się na mnie z okrzykiem bojowym. Jego kumple próbowali mnie przetrzymać, a tamta dziewczyna szukała Arię.
Odepchnęłam wszystkich i zamknęłam w ognistym kręgu. Nie wiem jakim kurwa cudem ten Max wydostał się poza krąg. Uderzył mnie pięścią w twarz z taką siła, że poleciałam w tył na ścianę. Jeżeli chciał uwolnić swoich znajomych to mu się nie udało. Krąg z ognia nadal ich trzymał.
-Nie ładnie tak bić kobiet. –powiedziałam wstając i otrzepując się z tynku.
-Niestety nie jestem dżentelmenem. –odpowiedział uśmiechając się.
Ruszyliśmy na siebie z wampirze prędkością. Kopnęłam go z zamachem w brzuch, następnie obłożyłam pięściami jego twarz. Zablokowałam serię jego ciosów i walnęłam go w twarz tak mocno, że usłyszałam dźwięk łamanych kości żuchwy. Nie poddawał się. Walnęłam go w brzuch, a gdy skulił się z bólu rozwaliłam mu nos silnym uderzeniem z kolanka. Odsoniłam kły i wbiłam się w jego szyje i spuściłam sporo krwi co go osłabiło.
-Teraz mogłabym cię z łatwością zabić.
Rozłożył ręcę –No to zabijaj.
-Podeszłam do niego powoli. Widziałam w jego oczach przerażający strach. Stał twardo, ale nikt nie potrafił ukryć strachu wewnątrz siebie. Oczy wszystkich zdradzały.
Jedną ręką przetrzymywałam jego bark, a drugą odchyliłam delikatnie jego głowę. Zbliżyłam usta do jego rany. Gdy piłam jego krew widziałam przeróżne wspomnienia. Najbardziej wyróżniało się jedno.
 Jego ukochana, która po zmienieniu go w jednego z nas dała mu się zabić. Przez wiele lat tego żałował. Nie mogłam więcej na to patrzeć. Przestałam z niego pić. Odsunęłam się od rany, a ona szybko zagoiła się. Pocałowałam go delikatnie w szyje. Zrobiłam dwa kroki w tył.
-Dlaczego jeszcze żyje? –spytał ze zdziwieniem.
-Bo mam dość zabijania.
Pocałował mnie delikatnie w policzek. –Mogę zabrać Arię?
Po dłuższej chwili powiedziałam –Chodź, ale oni muszą tutaj zostać –Wskazałam ognisty krąg, a w nim piątka wampirów.
-Dobra.
Powoli opuściłam ścianę ognia.
-Gdzie się nauczyłaś tak walczyć? –spytał się gdy zmierzaliśmy w stronę drzwi do piwnicy.
-W moim ludzkim życiu miałam trzech braci. Później moi znajomi byli wojownikami. A ty jak wszyłeś z kręgu?
Otworzyłam zamek.
-Mam moc zmiany i tworzenia materii. Zrobiłem się ognioodporny i wszyłem. –Zeszliśmy do piwnicy. –O mój boże! –krzyknął widząc zmasakrowanie ciało Ari.
Zdjęłam jej kajdany, a Max wyciągną jej druty i kołki z ciała. Krzyczała głośniej niż wcześniej.
-Max –szepnęła uradowana, a zarazem przerażona.
Usłyszałam jak Nathan zbiega po schodach. Uderzył mnie prawym sierpowym. Nie broniłam się przed kolejnym ciosem.
-Dlaczego nie atakujesz? –wykrzyknął
-Bo ja nie zabijam rodziny! 


______________________________
Trochę długi , ale trzeba było to dobrze rozpisać.
Dedykuje go Magdzie i Sarze , bo dodały swoje części do tego rozdziału.Bez nich by nie powstał ♥
Mam nadzieje,że się podoba.
Kolejny jak bd 6 komów nie jak 34 Sara :p . 6 w zupełności wystarczy 
Do następnego :) 
Czytasz - Skomentuj
To dla mnie ważne ♥
A i zapraszam na bloga mojej koleżanki - musicisneede.blogspot.com
 

7 komentarzy:

  1. zajefajny rozdział! nie mogę się doczekać co będzie dalej!
    http://the-battleground.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Uratowana !!!!!!
    Rozdział świetny
    weny kochana
    szybko pisz next!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest żyje!!!!!!!!!!!!!
    Rozdział
    Zajebisty
    Świetny
    Wspaniały
    Czekam na więcej!!
    Weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Pisz następny <3 przy tej notce spamu nie zrobię
    i fajnie że piszesz takie długie <3

    OdpowiedzUsuń
  5. "Bo ja nie zabijam rodziny!"
    Czy was to nie dziwi?

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny ! dodawaj następny :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty mnie coraz bardziej powalasz. Seryjnie.
    Wybacz za taki mętny kom, ale mam kanion ;/
    Pisz kolejny, weny, Panel Girl. ;*********************************************** <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń